Dzisiejszy świt na Górnym Śląsku pachniał szczególnie, czwarty grudnia jest świętem Barbar oraz górników, świętuje się Barbórkę.
Mnie pachniało zimnem, takim piekącym w policzki, dymem z kominów gdzie czuć spalony węgiel, rzadziej drewno i ekscytacją, że zaraz spokojne jeszcze ciche otoczenie rozbrzmi melodyjną i dostojną muzyką orkiestry dętej.
Barbórka pachnie mi naftaliną i kurzem, tata raz w roku wyjmował swój galowy ancug ze szranku, wyjmowoł z folii i szykowoł się do uroczystego wyjścia, przypominam sobie też metaliczny zapach, jego medale tak pachniały, kiedy dzisiaj powąchałam jego kilof, który mu służył wiele lat na dole poczułam zapach ziemi i drewna wymieszanego z metalem, jest też zapach potu, po tak wielu latach ten zapach jest nadal mocno wyczuwalny.
A u Was jak pachnie Barbórka?
Monika