To był fascynujący weekend, miałam przyjemność wysłuchać wielu interesujących wykładów z dziedziny aromaterapii na Konferencji Aromaterapeutycznej, która odbyła się w Katowicach.
Dwa razy pojawiło się nazwisko Freuda jako jednego z głównych prowokatorów szerzącego zmysł węchu jako ten niższy a wręcz niepotrzebny.
Jako, że poświęciłam dwa lata (i nadal poszukuję) na dokładną analizę historyczną skąd wzięło się to podejście, przez moje ręce przeszło wiele literatury z różnych dziedzin, jeśli tylko miałam możliwość prześledziłam również życiorysy osób, które takowe poglądy szerzyły postanowiłam w najbliższym czasie w kilku częściach opisać moje spostrzeżenia.
Wracając do Freuda, tak nie był on entuzjastą zmysłu węchu, natomiast był entuzjastą kwiatów i przyrody (ale o tym później).
Psychoanalityk powielał wielowiekowy pogląd kulturowy, który swoje solidne podwaliny miał już w starożytności, złożyło się na to wiele, między innymi kultura, zarazy, podejście do spraw namiętności i seksualności, religia, władza oraz uwodzicielskie (czytaj pochodzące od szatana) zapachy kobiecości.
Freud ogólnie uważał, że nadwrażliwość na zapachy jest atawizmem, objawem zahamowania rozwoju umysłowego, co miał na myśli? przede wszystkim zapachy brudu oraz seksualności, była to teoria wyparcia, która jak wcześniej wspomniałam miała bardzo solidne podstawy od starożytności, na szczęście nie rozgościła się w psychoanalizie na długo. Niechęć do zmysłu węchu Freuda nie wiązała się z tym iż palił cygara czy miał problemy z zatokami. Psychoanalityk podkreślał niską rolę węchu w zachodniej cywilizacji skłaniając się do ludzkiego libido, które jak uważał czyniło jednostkę mniej szczęśliwą i podatną na nerwice i psychozy (Freud swoje wnioski opierał na ówczesnej nauce).
Ale czy Freud faktycznie gardził zapachami? NIE!
Gardził zapachami niskimi, podłymi i brudnymi.
Bardzo wnikliwie zapoznałam się z kilkoma biografiami Freuda.
Zygmunt Freud od dzieciństwa kochał naturę i jej piękno. Jako mały chłopiec włóczył się po lesie pod Wiedniem zbierając rzadkie gatunki kwiatów i roślin, tę miłość do przyrody zaszczepiłał swoim dzieciom, Freud był całe życie zafascynowany wpływem piękna natury na ludzi (czy natura w czasach Freuda była bezwonna? czy był ignorantem jej aromatów?).
Freud nie ukrywał iż jego jednym z bardziej ulubionych zapachów kwiatów były narcyzy.
Na koniec, Freud kochał sztukę o artystach wyrażał się tak: „Artyści przekształcają pierwotne instynkty i silne emocje w dzieła sztuki o wartości estetycznej.”
Jaki pogląd miał by Freud w dzisiejszych czasach na sztukę olfaktoryczną?
kto to wie?...
Monika