Wrocław wczoraj był dla mnie uśmiechnięty od samego rana do wieczora
Było bardzo twórczo, zafundowałam sobie ucztę dla ducha, jestem dosłownie zalana inspiracjami, synestezja wczoraj bardzo ze mną współpracowała.
W nadchodzącym tygodniu podzielę się z Wami moim wyjazdem do Wrocławia bo był bardzo esencjonalny i nie chcę wszystkiego wrzucać do jednego postu.
Miałam kilka spotkań gdzie cudowne kobiety wybierały swoje próbki zapachowe, pierwszy raz również była okazja do wąchania moich nowości, ale o tym już w innym poście.
Pachnidła dla Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu dostarczyłam osobiście, bardzo pozytywnie się zaskoczyłam wchodząc do sali dyliżansowej, ona sama w sobie ma intrygujący zapach skóry i kurzu, nie byłam tam wcześniej, lecz moja opowieść olfaktoryczna jest bardzo spójna, moje wyobrażenie spotkało się z rzeczywistością.
Byłam na kilku wystawach, “Szaleństwo Rokoka!” to coś fascynującego, jeśli tylko będziecie mieć okazję to idźcie na wystawę, to perła, też zrobię osobny wpis.
Wczoraj dosłownie czułam w wyobraźni zapach obrazów, odkąd zajęłam się cyklem “zapachy naturalne w sztuce” moje postrzeganie dzieł weszło na inny wymiar, olfaktoryczna wyobraźnia dosłownie maluje zapachy na obrazach.
Doświadczając piękna, abstrakcji i wizji wczoraj miałam ochotę rozsiąść się w galerii z moimi fiolkami i zacząć komponować zapachy spoglądając wprost na obrazy, och to by było niesamowite doświadczenie! Grały mi faktury, kolory i kształty, również przestrzenie, chciałabym to uchwycić we flakonie, moje odczucia i interpretacje dzieł.
Zamieściłam kilka obrazów, które mnie bardzo mocno wciągnęły i zainspirowały, o każdym mogłabym olfaktorycznie opowiedzieć
Prace Jerzego Rosołowicza zapachniały mi drewnem, klejem, czymś mokrym, ale też sadzą.
Obraz Mariana Bogusza to gorąc, być może namiętność schowana w dziwnym spokoju, delikatność i zwierzęcość, tak bym do ubrała olfaktorycznie.
Dzieło Stefana Gierowskiego to dla mnie kontrolowany chaos, gdzie niepokoje przeplatają się z codziennością, czerń się dla mnie wybija, nie daje odetchnąć…
I tak sobie wczoraj tkałam w głowie nowe kompozycje…
Monika