To tu! w tym lesie! w Rezerwacie Przyrody w Katowicach Murckach ostatnio powstają moje pachnące narracje…
Mam teraz nie lada orzech do zgryzienia, w głowie mam wizję ponętnego ognia i drewna, chciałabym by było seksownie i bardzo, bardzo męsko, oczywiście to moja wizja pewnego mężczyzny, moje wyobrażenie. Przez ten zapach jestem w dole twórczym, mam kilka fiolek ze sobą, trzymam nos przy ściętych drzewach i mokrej ściółce (mono pachnie ok. ale kto by chciał na sobie nosić ściółkę, wilgoć w naturaliach? sprawa karkołomna), szukam, to jest tak trudne dla mnie do uchwycenia z samymi naturaliami, że nie wiem czy nie polegnę. Kompozycja na pewno nie powstanie w przeciągu 4 miesięcy.
W sobotę wyruszam oddać prace olfaktoryczne, za każdym razem, kiedy pakuję moje pachnidła czuję dziwny żal i tęsknotę, przywiązuję się do tego co tworzę, w końcu kompozycje towarzyszą mi każdego dnia, znam je na wskroś, mam próbki, ale tak mimo wszystko dziwnie mi, może traktuję kompozycje jak pachnące dzieci?... dzieci też idą w świat…
Utkałam pachnącą opowieść o Poczcie Polskiej z XIX wieku, pachnidła już za momencik staną obok pachnących atramentów w Muzeum Poczty Polskiej i
Komunikacji we Wrocławiu.
W świat wypuszczam również perfumy historia casia i electri inspiratione, oba różne, oba dla jednej osoby
Monika