Kino, uwielbiam! kiedyś prowadziłam obszernego bloga na temat kinematografii a dzisiaj miałam przyjemność oraz ogromną radość poprowadzić w Kino Światowid olfaktoryczne spotkanie.
Zajrzeliśmy do zapachów kina od strony historii, nie byłabym sobą gdybym nie podzieliła się chociaż odrobinką historii a historia olfaktorii w kinie jest szalenie interesująca i zaskakująca a także przyprawiająca widzów o mdłości.
Pierwsze zapachy do kin nie były wprowadzone dla poruszenia zmysłów widzów, ich rolą było lekko ująwszy tuszowanie bardzo trudnych woni kinomanów. Urządzenia, które rozpylały aromaty w kinach w latach 20stych do 40stych ubiegłego wieku również były warte uwagi, były to na przykład automatyczne balony rozpylające dezodoranty na głowy widzów, zapach miały specyficzny, przypominający smołę.
Na spotkanie w kinie przygotowałam kilka zapachów inspirowanych moim osobistym odbiorem filmu “Pięć diabłów”, motywem przewodnimi były dla mnie: woda, ogień, namiętność, instynkty i tajemniczość.
Przygotowałam również karty z kadrami z kilku filmów, między innymi z “Pianisty”, “Szarlatana”, “Jasminum”, “Pachnidła” oraz “Tajemniczego ogrodu” za ich pomocą starałam się poruszyć w uczestnikach ich zmysłowe a przede wszystkim węchowe postrzeganie obrazów, pokazałam, że nie trzeba czuć fizycznie zapachu, aby stworzyć bardzo osobisty i intymny kontakt z dziełem czy to filmowym czy malarskim lub jakimkolwiek innym uruchamiając swoją pamięć oraz wyobraźnię węchową.
Serdecznie dziękuję za przybycie i do zobaczenia we wrześniu
Monika