Muzyka w perfumerii
Wszystko czym się w życiu zajmujemy, co nas porywa prędzej czy później zaowocuje, nawet, dawne, zapominane fascynacje uważam, że pod wpływem jakiegoś impulsu się odezwą.
Wiele lat temu, kiedy nosiłam dwa warkocze i skakałam w gumę na placu z koleżankami uczyłam się grać na pianinie i akordeonie, był taki czas w moim dzieciństwie, kiedy byłam pochłonięta przez te instrumenty i zamiast spędzać czas na zabawie, grałam jak tylko potrafiłam, grałam cała, moje ręce, głowa, włosy, nogi, wszystko grało w danym momencie, pamiętam jaką czułam wtedy wolność i radość wymieszaną ze zmęczeniem, już jako dziecko gra pozwalała mi być tu i teraz, całkowicie, w żadnym rozkroku, już wtedy poznałam smak wytrwałości i korzyści jakie dawały mi ćwiczenia.
Nie zostałam muzykiem, nie grywam już nawet teraz, ale umiem nadal czytać nuty, gra mnie jeszcze bardziej uwrażliwiła, w mój specyficzny sposób rozumiem muzykę, czuję ją, potrafi mnie zmiażdżyć, skołować, pochłonąć ale i uspokoić i rozbawić, do dzisiaj dźwięk fortepianu lub akordeonu wyzwala we mnie szereg wyobrażeń, melodię widzę obrazami...
W moim domu na co dzień widywałam obrazy, widziałam jak z wyobraźni do rzeczywistości przemykały fantazje, jak moja mama widzi światło, jak potrafi robić pędzlem skróty rzeczywistości, do dzisiaj pamiętam zapach jej pracowni, paletę pomieszanych farb, znam tę abstrakcję...
Czemu Wam o tym dzisiaj piszę? bo zadziałał ciąg wspomnień, zajrzałam do moich absolutów, jak się zmieniają, co ujawniają i jeden z nich, po prostu mnie zwalił z nóg, pachnie jak mój miech akordeonu z dzieciństwa, to ten zapach, pamiętam go dokładnie, uwielbiałam go, pamiętam jak go wąchałam, kurz pomieszany z klejem i skórą, a może to był jakiś skaj? po prawie 30 latach poczułam go, to jest magia zapachu.
Trudno mi ten zapach opisać słowami, nazwałam go miech akordeonu, stworzyłam swój pierwszy zapach, będę się nim dzieliła z Wami na warsztatach.
Bardzo do mnie trafia język komponowania perfum nawiązujący do muzyki oraz malarstwa, zaczynam go wyczuwać, odnajdywać się w nim, na swój sposób rozumieć...
Nieżyjący już dr Septimus Piesse pokazywał, że między zapachami i dźwiękami istnieje pewna skala, gama, opisał to jako odophone, porównał ostre, przyciągające uwagę zapachy do nut wysokich natomiast lżejsze aromaty są nutami niskimi.
Opisał ten pomysł klasyfikując 50 zapachów, gdzie każdy z nich odpowiada wybranej nucie, na przykład nuta E odpowiada pomarańczy a F ambrze.
Uważał, że aby skomponować zapach, powinien on odpowiadać w gamie jak nuty akordeonu, jedna fałszywa nuta niszczy harmonię utworu jak w muzyce. Odophone przedstawił tak: olejki eteryczne z drzewa sandałowego, geranium, kwiatu pomarańczy i kamfory tworzą bukiet w tonacji C.
Ciekawa koncepcja, prawda? Septimus Piesse był odpowiedziany za wprowadzanie do przemysłu perfumeryjnego porównywania zapachów do skali muzycznej, ponieważ zidentyfikował on cząsteczki zapachu zapisując je nutami.
Nie poddaję się jego myśli bezwarunkowo, ponieważ lubię improwizację, sławni jazzmani pokazali nie raz iż z błędu może powstać coś pięknego, ale jako inspiracja, koncepcja Piesse jest bardzo ciekawa.
Język perfumerii to przede wszystkim mowa obrazu i wyobrażeń, którymi dzieli się ich twórca, trudno słowami opisywać zapach, bywa to karkołomne, nawiązywanie do sztuki jest mi bliskie.
Wyłania się dla mnie coraz to nowy i fascynujący świat, bardzo bym chciała kiedyś spotkać się z Wami i porozmawiać o zapachach, przejść na wyższy wymiar, zajrzeć do waszych wyobrażeń, ale i podzielić się swoimi odczuciami, mam przeczucie, że zdołam uruchomić w was coś alchemicznego
Czy nie było by inspirującym łączyć szeroką sztukę i muzykę z zapachami? Wiele dla nas do stworzenia
opracowała Monika Opieka-Nowak