Uważam, że perfumiarstwo naturalne jest dziedzictwem kulturowo-artystycznym, które powinno mieć mocną pozycję.
Klasyczne perfumiarstwo naturalne było nierozłącznie związane z zielarstwem, duchowością, okultyzmem, farmacją, kulturą, religią, alchemią i jeszcze trochę by się znalazło, było wszędzie, jego podwaliny są fascynujące a historia porywająca.
Już za moment będą Walentynki, to też będę miała okazję na dwóch spotkaniach opowiedzieć o pachnących a i też śmierdzących afrodyzjakach oraz takich, które krew w żyłach mrożą.
Przedstawię Wam perfumiarstwo naturalne z innej, zaskakującej strony, zajrzymy do świata eliksirów miłosnych oraz esencji roślinnych, których zapachy we wzajemne ramiona kochanków popychały.
W jednej ze średniowiecznych receptur wyczytamy:
Weź dwa nowe noże. W piątkowy poranek – dzień poświęcony Afrodycie – udaj się do miejsca, w którym można znaleźć dżdżownice. Weź dwie, połącz ze sobą dwa noże, a następnie odetnij dwie głowy i dwa ogony robaków. Zachowaj ciała.
Czym natrzeć ciała dżdżownic opowiem na spotkaniach
Jeszcze inne średniowieczne zaklęcie miłosne mówiło:
“Lewą ręką zerwij kiść werbeny i powtarzaj: Zrywam cię mocą Lucyfera, Księcia Piekielnych Krain i Belzebuba, matki trzech demonów. Niech wyśle Attosa, Effetona i Canabo, aby dręczyli X, aby w ciągu dwudziestu czterech godzin mogła spełnić moją wolę.”
Wśród dawnych małżeństw chrześcijan była miłosna praktyka pisana złotym piórem na pierwszej białej stronie nowej Biblii (często atramentem była krew) “Gdzie ty pójdziesz, ja pójdę. Gdzie ty zostaniesz, ja zostanę. Twoi ludzie są moimi ludźmi, a twój Bóg jest moim Bogiem. Umrę tam, gdzie ty umrzesz. Tylko śmierć nas rozdzieli.”
Dokument posypywało się kadzidłem i umieszczało pod poduszką małżeńską.
Są receptury na eliksiry miłosne gdzie wykorzystywano oczy wilka, destylowano ludzką krew i nacierano się civetem.
Ale o tym już na miłosnych spotkaniach bottanicum
Monika