Zaczął się dla mnie bardzo intensywny okres w perfumiarstwie, zbieram kwiaty i zachowuję ich zapach we flaszeczkach.
Zbieranie i doświadczanie prze zemnie surowców daje mi ogromną satysfakcję oraz siłę, to moc odczuwania i synchronizacji z naturą, obserwacji, ale również tożsamości, przez lata wykształciłam i nadal to robię swoje ścieżki, drogi i miejsca do których wracam, doświadczam i odkrywam.
Esencje oraz konkrety wydobyte osobiście prze zemnie zawierają nie tylko istotę natury, jej ducha, ale również moją energię i interpretację danego momentu, wspomnienia, kiedy włączam je do pachnących kompozycji. Fascynującym jest poznawanie nalewek, tego jak dojrzewają i się zmieniają, jak wzrastają niczym roślina z nasionka, to czysta alchemia, mogę jej dotknąć oraz doświadczyć.
Zbieranie surowca w naturze dodaje również energii życiowej, nasz układ nerwowy oraz odpornościowy bardzo dobrze się w niej czuje, możemy realnie powracać do zdrowia fizycznego oraz psychicznego współgrając z naturą. To co otacza nas na co dzień odziałowywuje na nas, udowodnione jest, że natura, rośliny, zwierzęta i drzewa mają dobroczynny wpływ na ludzi.
Już Święta Hildegarda uważała, że ludzie mogą się rozwijać tylko wtedy, kiedy rozkwita świat przyrody. Myślę, że we współczesnych czasach słowa Hildegardy są bardzo ważne, miasta coraz bardziej się betonują, architekci projektując domy i wieżowce pozostawiają mikroskopijne skrawki zieleni, pracujemy wiele godzin w biurowcach po czym wracamy do czterech ścian domów i szpikujemy się technologią, jesteśmy zabiegani i zapominamy o istocie natury i o tym jak wiele ma nam do zaoferowania, ale zapominamy również o tym jak bardzo nam szkodzi odcięcie się od niej.
Opis jednego z ogrodów hospicjum z XI wieku przedstawia terapeutyczny wpływ natury na człowieka: „Chory siedzi na zielonym trawniku, aby ukoić jego ból, zapach wszystkich rodzajów traw sączy się przez nozdrza... cudowna zieleń ziół i drzew karmi jego oczy... chór kolorowych ptaków pieści jego uszy... ziemia oddycha obfitością, a chory swoimi oczami, uszami i nozdrzami chłonie rozkosze kolorów, pieśni i perfum.” (cytat zaczerpnęłam z książki „Kwitnący umysł o uzdrawiającej mocy natury” Sue Stuart-Smith, bardzo polecam tę książkę).
Dlaczego Wam tyle piszę o naturze i jej wpływie na profilu perfumiarskim?
Ponieważ uważam, że między innymi poprzez zapachy naturalne, ich oddziaływanie psychologiczne na ludzi, poznanie ich, często odkrycie lub po prostu zwrócenie uwagi, oddychanie nimi może przynieść wiele korzyści, pobudzić nowe zainteresowania nie tylko węchowe, może być bodźcem do wielu działań duchowych, artystycznych i leczniczych, i ma na to wpływ również perfumiarstwo naturalne.
Z materiałami, które wytworzyłam sama obchodzę się z namaszczeniem, delikatnie, mam ich mało, wiem, że na następny dar Matki Ziemi będę musiała poczekać kolejny rok.
Na zdjęciach wydobywam zapach migdałów z kwiatów dzikiej mirabelki, brązowa maź natomiast jest konkretem z pączków topoli, czekałam 2 tygodnie na odparowanie rozpuszczalnika, jak on pachnie, obłęd. Mam również nalewkę z fiołków i przyznam się że się do niej nie dołożyłam, znaczy nie wymieniłam kwiatów odpowiednio dużo razy, zostawiam ją na przyszły rok, naprawdę trzeba wiele pracy by wydobyć zapach fiołkowych kwiatów, nabiłam ją 7 razy i to ciągle mało, dopadł mnie leń i nie miałam energii jeździć codziennie na zbiory 30 kilometrów po te niebieskie cuda, po siedmiu razach odpuściłam, na jesień posieję fiołki w swoim ogrodzie, w tym tygodniu zrobię konkret z liści fiołków.
Wykonywanie twórczej pracy jest dla człowieka rozkwitem, w dobie pandemii jest to tym bardziej ważne, bo wyodrębniła ona wiele lęku u ludzi, twórzmy i dzielmy się swoimi pasjami.
Freud nazywał to sublimacją, którą można osiągnąć wykonując każdy rodzaj transformującej i twórczej pracy.
opracowała Monika Opieka-Nowak
