Co mnie jeszcze spotka? Jakie doznania olfaktoryczne?
Nie wiem… i to jest fantastyczne i bardzo, bardzo inspirujące.
Pasja uwodzi tym, że otwiera drzwi na całkowicie nowe doznania, na spotkania z ludźmi, z którymi raczej nie miałabym okazji się spotkać, na głębię doświadczeń.
W mojej pracowni powstaje zapach lwa, dzikiego zwierzęcia pełnego siły i nieokiełznania.
Ale jak stworzyć zapach lwa?
Właśnie… jak?
Próbując w jakiś sposób go poczuć, ale jak to zrobić w Polsce?
Nawiązałam kontakt na drugiej półkuli świata, dostałam pisemne opisy zapachu lwów, zapisałam to w pamięci i wyobraźni, ale czy wyobrażenie ma jakikolwiek odsetek realności zapachu tych majestatycznych zwierząt?
Pisząc e-maila do dyrekcji Śląskiego ZOO byłam podekscytowana, w głowie krążyły mi myśli czy to się w ogóle uda? W pełni świadoma, że to pomysł być może dziwaczny i trochę szalony nacisnęłam wyślij i niech się dzieje…
I się zadziało! Odpowiedź przyszła praktycznie natychmiast, dostałam zgodę na wywąchanie lwich przestrzeni.
Oglądanie lwów z daleka na wybiegu jest całkiem inną jakością niż bycie w ich prywatnej przestrzeni, poczułam wczoraj ekscytację wymieszaną z lękiem i ogromną pokorą, mimo, że przestrzeń była pusta obecność tych królewskich zwierząt była namacalna, trudna do opisania słowami, będzie mi łatwiej wyrazić to w fiolce z pachnącą cieczą.
W listopadzie we Wrocławiu odbędzie się bardzo osobliwa wystawa, o niej napiszę w innym czasie, teraz odtwarzam zapachy z wczoraj, polegam tylko na swojej pamięci i emocjach, które mi towarzyszyły.
Monika